dieta reklama internet zabawa hobby dzieci          dieta reklama internet zabawa hobby dzieci

czwartek, 15 grudnia 2011

Dom - najlepsze miejsce do rodzenia ?


Zbyt wiele kobiet rodzi w szpitalach, myśląc, że tak jest bezpieczniej. 
To nie do końca prawda! – twierdzą brytyjscy lekarze, autorzy raportu opracowanego przez Royal College. Położnicy i ginekolodzy uważają, że kobiety powinny mieć większe możliwości rodzenia w domu, bo oddziały położnicze nie zawsze są bezpieczniejsze.
Sugerują również, że aż jedna trzecia wszystkich kobiet może rodzić "bez lekarza, który jest pod ręką”. 



Autorzy raportu wzywają do zrewolucjonizowania służby zdrowia, by umożliwić tysiącom kobiet poród w domu, tak jak to miało miejsce w latach 50. I 60. W 1959 roku ponad jedna trzecia kobiet w Wielkiej Brytanii urodziła w domu, ale w 1988 r. liczba ta spadła do niskiego poziomu 0,9 proc. W ubiegłym roku wzrosła tylko nieznacznie do 2,4 procent – jak podają dane brytyjskiego Biura Statystycznego.

Raport stwierdza, że tylko kobiety najbardziej narażone na ryzyko powikłań czy bólu – np. w przypadku ciąży mnogiej, nadmiernej otyłości, cukrzycy lub innych chorób, i w wieku powyżej 40 lat - powinny rodzić w szpitalu. Ponadto wzywa do zamknięcia kilkudziesięciu oddziałów położniczych w mniejszych szpitalach lub połączenia ich w "super jednostki” zapewniające najlepszą opiekę kobietom, które mogą być narażone na komplikacje okołoporodowe.


Autorzy raportu ostrzegają również, że obecnie wiele brytyjskich oddziałów położniczych cierpi na brak dobrze wykwalifikowanej kadry, i nie może zaoferować tylu lekarzy i położnych, ilu powinno się tam znaleźć na wypadek potrzeby interwencji niezbędnej podczas ewentualnych problemów mogących wystąpić podczas porodu. Rodzące kobiety często pozostają pod opieką młodych lekarzy, którzy nie mają wystarczającego doświadczenia. Takie sytuacje zdarzają się zazwyczaj na dyżurach nocnych lub weekendowych. Braki kadrowe stwarzają obawy, że porody na oddziałach położniczych będą coraz mniej bezpiecznie.

Cathy Warwick, sekretarz generalna Stowarzyszenia Położnych ostrzegła, że przy brakach kadrowych i wzroście liczby rodzących kobiet, zdrowie matek i noworodków nawet w szpitalach może być zagrożone. Pozytywnym aspektem raportu jest wspieranie lokalnych ośrodków opieki dla kobiet, które nie wymagają specjalistycznej pomocy porodowej. Ważne jest także, by położne prowadzące ciąże uświadamiały przyszłe matki, że mają do wyboru również inne opcje porodu – nie tylko w szpitalu.

David Richmond, wiceprezes RCOG (Royal College of Obstetricians and Gynaecologists), współautor raportu twierdzi, że większość kobiet może rodzić swoje dzieci w lokalnym centrum narodzin bez pomocy lekarza.

- Czy one koniecznie muszą rodzić w szpitalu, który ma specjalistyczny sprzęt do rezonansu magnetycznego, badań mózgu, nerek itp? Prawdopodobnie nie. Musimy więc tylko zapewnić im miejsce, w których będą mogły bezpiecznie urodzić i które zapewni im fachową opiekę. Takimi miejscami niekoniecznie są oddziały położnicze w szpitalach, cierpiące na brak personelu.

Raport proponuje, by przyszłe matki, u których nie stwierdzono ryzyka powikłań, konieczności wykonania cesarskiego cięcia, czy wystąpienia stanu przedrzucawkowego, miały większą możliwość porodu we własnym domu.

Obecnie, zaledwie trzy procent kobiet decyduje się na poród domowy. Kolejnych siedem procent korzysta z małych ośrodków oferujących bardziej „domową” niż szpitalną atmosferę, i w których przy porodzie obecna jest położna.

Anthony Falconer, prezes RCOG twierdzi że: - Zbyt wiele dzieci rodzi się w „tradycyjny sposób” czyli w szpitalach. Wśród rodzących istnieje przekonanie, że są tam bezpieczniejsze. Tymczasem tylko mniej więcej jedna trzecia kobiet potrzebuje lekarza, około jednej trzeciej wystarcza pomoc położnych, a pozostałe ok. 30 procent w ogóle nie wymaga pomocy przy porodzie.

Obrońcy „szpitalnych” porodów ostrzegają, że presja, wywierana na kobiety, by rodziły w lokalnych centrach porodowych, może być również niebezpieczna. Ośrodki te nie stosują znieczulenia zewnątrzoponowego, więc pacjentki będą narażone na niepotrzebne cierpienie. 





Zapraszamy do zapisania się na nasz newsletter !
 

wtorek, 6 grudnia 2011

Zabawy dla dzieci - przebieranki


Zabawy dla dzieci - przebieranki!



Dzieci uwielbiają przebieranki. Nie tylko w karnawale chętnie odgrywają różne role.
To doskonała zabawa, ale i dowód na prawidłowy rozwój społeczny. Pozwól dać upust dziecięcej fantazji, a malec nieraz mile cię zaskoczy.



Jeśli kilkuletnia dziewczynka koniecznie chce przymierzyć twoje nowe szpilki lub wieczorową sukienkę, a synek sprawdza, jak wygląda w marynarce taty, nie powinnaś się złościć. Dziecko uczy się zachowań w rodzinie i grupie przede wszystkim poprzez naśladownictwo. Dlatego równie chętnie "gotuje kawkę", daje lalce lekarstwo na kaszel czy sprząta mieszkanie (ta zabawa przestaje być kusząca, gdy trzeba już sprzątać naprawdę). Jesteś dla kilkulatka niedoścignionym wzorcem, najważniejszym autorytetem, uosobieniem wszystkiego, co "naj". Dlatego twoje rzeczy są najbardziej atrakcyjne i pożądane. To nie problem, jeśli będziesz mieć pozytywne nastawienie do dziecięcych zabaw.

Sylwestrowa spódnica, w którą już nigdy się nie zmieścisz, choćbyś przeszła na najlepszą dietę cud... Stare zasłonki z kuchni, które nie pasują do nowych mebli... Zapomniana bluzka z liceum, która tak naprawdę nigdy nie była modna... Po co wyrzucać te wszystkie rzeczy? Dzieciom przydadzą się do zabawy wyśmienicie. Podobnie, jak odpustowe korale, dziwaczne nakrycie głowy czy stare, plastikowe okulary przeciwsłoneczne, albo drewniane trepy przywiezione z Holandii. Uwierz w wyobraźnię malca i pamiętaj, że twórczy przedszkolak za pomocą zwykłego, starego prześcieradła wyczaruje dzień ducha, albo wzbogaci zabawę w szpital. Zatem zaproś dziecko do gruntownych porządków i stwórzcie magiczną garderobę. To nic, że znaleziony szal jest lekko naddarty: można go przecież zacerować. Zarazem jednak pamiętaj, że tkaniny do zabawy nie mogą być traktowane, jak śmieci. Trzeba je wyprać, odświeżyć, połatać. Jeśli dasz do zrozumienia, że są bezwartościowe, nie będą łakomym kąskiem dla dzieci.


Zapraszamy do zapisania się na naszego newslettera!

wtorek, 15 listopada 2011

Gdzie najlepiej urodzić ?



W Polsce rodzi się coraz mniej dzieci . Według ekspertów, jest to spowodowane niespójną polityką rodzinną. Gdzie w takim razie panują najlepsze warunki do urodzenia i wychowania dziecka ?


Z najnowszych danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że w 2010 roku po raz pierwszy od sześciu lat spadła liczba rodzących się dzieci. Wynosiła ona bowiem 413,3 tys., podczas gdy rok wcześniej było to 419,4 tys. Taki wynik zapewnia nam nie najlepszą pozycję, jeśli chodzi o wskaźnik dzietności - zajmujemy 209. miejsce na 223 kraje sklasyfikowane przez The Word Factbook.

 


Norwegia z marzeń
W tegorocznym rankingu Mothers Index, który określa warunki życia matek w poszczególnych krajach, Norwegia zajęła pierwsze miejsce. Matki są tam bowiem bardzo hojnie obdarowywane przez państwo. Profesjonalny personal jest obecny przy każdym porodzie. Przeciętna Norweżka edukację kończy w wieku 18 lat i dożyje 83. urodzin. 82% kobiet stosuje nowoczesną antykoncepcję i tylko jedna na 175 straci dziecko przed piątym rokiem życia.

Rodzicom przysługuje zasiłek na dziecko, które nie ukończyło 18 lat. Poza tym, matce, która opiekuje się dzieckiem w domu (do trzech lat) należy się również zasiłek opiekuńczy.



 


Francja razy trzy

Francja, która w rankingu uplasowała się na wysokim, dziesiątym miejscu, promuje model rodziny z trójką dzieci. Aby zachęcić obywateli do takiej liczby potomstwa, wprowadzono 26-tygodniowy urlop macierzyński, który przy jednym dziecku wynosi 16 tygodni. Ojcowie natomiast mogą skorzystać z pełnopłatnego urlopu tacierzyńskiego, który trwa dwa tygodnie. Im więcej dzieci w rodzinie, tym większe ulgi podatkowe. Rząd zapewnia wielodzietnym rodzinom darmowe bilety np. na basen i do muzeum oraz niemałe zniżki na środki transportu publicznego (kolej, metro). Istnieje możliwość odpisania od podatku części wydatków związanych z prowadzeniem gospodarstwa domowego.

 

Każda kobieta otrzymuje premię macierzyńską w szóstym miesiącu ciąży. Rząd jest bardzo pomocny samotnym rodzicom (oraz samotnym ciężarnym) - każdy z nich otrzymuje zasiłek, który gwarantuje 150% dochodów uznawanych za minimum rodzinne. Na każde dziecko opiekun otrzymuje zasiłek, który jest wypłacany do 20 roku życia. Kwota wzrasta wraz z liczbą dzieci.




Zapraszamy do zapisania się na nasz newsletter !
 

niedziela, 6 listopada 2011

Makaron



Jeszcze do niedawna traktowany jako źródło pustych kalorii, dziś święci triumfy !


Wiadomo, że jest zdrowy, pożywny, a przede wszystkim pozwala szybko wyczarować rozmaite dania. Możesz go przyrządzić na tyle sposobów, że na pewno szybko się nie znudzi.

Ile kalorii?

Świderki, rurki, nitki, kokardki, gwiazdki... Twoje dziecko może jeść makaron codziennie. To zgodne z zaleceniami dietetycznymi dla najmłodszych. Zawarte w makaronie węglowodany złożone (głównie skrobia) to idealne paliwo, stanowiące podstawę żywieniowej piramidy. Zapewnia energię, wydajność, uwalniane jest stopniowo, więc pozwala na dłuższy czas utrzymać formę i uczucie sytości.
Między bajki można włożyć opowieści o tyciu "na makronie". Wprawdzie 100 g makaronu to aż 330 kcal, ale ciężko byłoby podczas jednego posiłku zjeść taką jego ilość. Dlaczego? Tyle kalorii zawiera makaron suchy. Podczas gotowania pęcznieje, pochłania wodę. Zatem ugotowana porcja o wadze 100 g to niewiele ponad 100 kcal.

Skąd makaronowe grubasy?

Przyglądając się Włoszkom o zdecydowanie pełnych kształtach nietrudno zgadnąć, skąd ta zła sława makaronu. Warto jednak pamiętać, że ona sam nie sprzyja tyciu. Istotne, z czym go spożywamy. Kluski z truskawkami to samo zdrowie. Jeśli jednak owoce utopimy w tłustej śmietanie i obficie posypiemy cukrem, danie zamieni się w kaloryczną bombę. Zachowujmy jednak dystans: na co dzień nie jest to wskazane nawet dla dziecka. Od czasu do czasu, zwłaszcza, gdy malec to zabiedzona chudzina, i taki rarytas nie zaszkodzi. Nasze pociechy mają znacznie większą tolerancję dla dań wysokokalorycznych, gdy ich życie jest tak aktywne, jak być powinno. Malec, który niemal całą dobę jest w ruchu, łatwiej spali słodycz dodaną do jedzenia.
Oczywiście nie ma sensu należy szaleć z cukrem . Dzieci chętnie jedzą kluski z sosem pomidorowym (można robić go na wiele sposobów), z białym serem, z jajkiem, mięsem. Makaron pasuje również do sałatek.

Inspirujące barwy

Gdy masz wrażenie, ze dziecku znudził się makaron, chociaż dbasz, by dania różniły się od siebie choćby kształtem klusek, spróbuj zaszaleć z kolorem. Makaron ryżowy jest biały, ze zbóż z pełnego przemiału brązowy, ale to nie jedyne możliwości. Kolorowe makarony (czerwone, pomarańczowe, a nawet zielone) nie zaszkodzą dziecku. Ich barwa to nie efekt stosowania sztucznych barwników, tylko naturalnych dodatków barwiących (np. kolor czarny daje mątwa, zielony szpinak). Smakiem takie wyroby nie różnią się od zwykłych nitek. Jednak nasze dzieci dosłownie jedzą oczami (gdy coś przyciąga ich uwagę, to wysyła takie sygnały do mózgu, że realnie ślinka leci), zatem warto i w ten sposób apetyt niejadka pobudzać. 



Przykładowe dania: 


Łazanki zapiekane z owocami

Dla dziecka od: 2 lat

Składniki

- Ciasto: 2 szklanki mąki
- jajko
- 5 łyżek wody; farsz: 25 dag owoców (bez pestek)
- 3/4 szklanki śmietany
- 2 rozmącone jajka
- sól i cukier
- łyżka masła (lub oleju) do wysmarowania żaroodpornego naczynia i bułka tarta do jego posypania.

Sposób przyrządzania:

Z podanych składników zagnieć ciasto i cienko rozwałkuj. Pozostaw, żeby przeschło. Nagrzej piekarnik do 180°C. Rozwałkowane ciasto zwiń w szeroki rulon, pokrój w paski, a paski w poprzek na kwadraciki. Łazanki ugotuj w osolonym wrzątku. Po odcedzeniu przelej zimną wodą i osącz. Wymieszaj ze śmietaną, jajkami, cukrem oraz owocami i przełóż do przygotowanego żaroodpornego naczynia. Zapiekaj w piekarniku, aż zrobi się złocista skorupka. Podawaj z cukrem.



Łosoś pieczony w soli

Dla dziecka od: 1 roku

Składniki

- ok. 1 kg wypatroszonego świeżego łososia z ogonem i głową
- 1
- 5-2 kg soli (najlepiej grubej
- używanej do kiszenia ogórków)

Sposób przyrządzania:

Nagrzej piekarnik do 200° C. Przygotuj żaroodporne naczynie takiej wielkości, by ryba się w nim mieściła i nie dotykała jego ścianek. Jeśli chcesz, włóż do wnętrza ryby świeże lub suszone zioła (np. koper, natkę pietruszki, rozmaryn), cząstki cytryny, kawałeczek masła, choć i bez tych dodatków ryba będzie bardzo dobra. Dno żaroodpornego naczynia pokryj ok. 1,5 cm warstwą soli. Ułóż na niej rybę i obsyp ją solą, tak by nie było widać ani kawałka skóry. Teraz dobrze będzie lekko spryskać sól wodą. Piecz ok. 45 minut. Z soli utworzy się wokół ryby twarda skorupa, którą trzeba odłupać. Podawaj na gorąco lub zimno. Po wyjęciu ryby z solnej skorupy odrzuć skórę. Tak przyrządzona ryba jest soczysta, delikatna w smaku i o dziwo wcale nie za słona. Podawać ją możesz z sosem (np. czosnkowym lub chrzanowym - najłatwiej je przyrządzić na bazie jogurtu) lub po prostu z cytryną. W ten sam sposób możesz piec też inne morskie ryby.



Makaron rozmaitości

Dla dziecka od: 1 roku

Składniki

- 1 filet z piersi kurczaka
- 50 g makaronu
- cebula
- 50 g brokułów
- 25 g mrożonego groszku
- 2 łyżeczki majonezu lub śmietany
- łyżeczka oleju do smażenia
- sól i pieprz

Sposób przyrządzania:

Wrzucamy makaron do wrzątku i gotujemy, aż będzie miękki (ok. 10 min.) Kroimy mięso na grube paski, siekamy cebulę. Na rozgrzanym oleju rumienimy kurczaka. Osobno lekko podsmażamy cebulę. Dzielimy brokuły na mniejsze cząstki. Wrzucamy je wraz z groszkiem do gotującego się makaronu na ostatnie 3 minuty. Odlewamy wodę. Do makaronu dodajemy kurczaka z cebulą, majonez lub śmietanę, sól i pieprz.




Zapraszamy do zapisania się na naszego newslettera,
zespół www.wszystko-dla-dzieci.blogspot.com

sobota, 15 października 2011

Dlaczego nie ma dzieci na podwórkach ?


Dlaczego nie ma dzieci na podwórkach ?


Przedstawiciele organizacji National Wildlife Federation alarmują, że obecnie najmłodsze pokolenie przeznacza na aktywność na świeżym powietrzu średnio nie więcej niż 15 minut dziennie, podczas gdy pokolenie ich rodziców, będąc dziećmi, przebywało poza domem trzy kwadranse w ciągu dnia. Podwórka rzeczywiście świecą pustkami. Dlaczego rzadko widujemy tam grupy beztrosko bawiących się dzieci? 


Podwórko = Nudy


Maluchy często nie mają motywacji, do tego, by spędzać wolny czas na podwórku, gdyż nie postrzegają tego miejsca jako atrakcyjnego. Dzieci dorastające w towarzystwie bohaterów bajek, programów telewizyjnych i gier komputerowych są stale podddawane bodźcom. Coraz częściej rodzice starają się stymulować córki i synów, proponować im atrakcyjne zabawki i zabawy, zapominając niekiedy o pozostawieniu najmłodszym przestrzeni na własną twórczą pracę oraz swobodną aktywność. Dbając o rozwój dzieci, wzbraniamy się przed odmowami, odrzucaniem i zniechęcaniem ich wypowiedziami typu: „Idź się pobawić do swojego pokoju” lub „Teraz mamusia chce porozmawiać z ciocią. To są sprawy dorosłych”. Jeśli maluchy nie mogą liczyć na naszą uwagę, wówczas czują się zawiedzione i zdenerwowane. Współcześnie, dziecko jest w centrum – zagrożeniem w tej sytuacji jest wyuczenie bezradności oraz zniechęcenia maluchów wobec stawiania sobie celów i wyzwań. Niestety, samodzielne zorganizowanie sobie zajęcia może być zbyt wysoko postawiona poprzeczką – oczywiście włączenie kreskówki czy komputera udaje się naszym dzieciom bez trudu. 


Place zabaw nie dla dzieci


Choć wyraźnie widać inwestycje gmin, spółdzielni i innych fundatorów w nowe place zabaw, to wciąż jest tych inicjatyw zbyt mało. Drabinki, huśtawki i zjeżdżalnie przyciągają dzieci wraz z rodzicami, lecz zły stan techniczny, rdza i odrapana farba, odchody psów oraz kotów na terenie placu – zniechęcają zainteresowanych. Trzydziestoletni rodzice wspominają fikołki na trzepaku jako największą atrakcję podwórkowych szaleństw, lecz pragnęliby dla swych pociech kolorowych placów zabaw z atestem. Tego typu modele są drogie, a niestety za nowe, ciekawe wzornictwo (np. kręte zjeżdżalnie, mini ścianki wspinaczkowe, urządzenia fitness) trzeba zapłacić naprawdę wysoką cenę. 


Podwórkowi chuliganie


„Moje dziecko nie będzie bawiło się wśród łobuzów i meneli”. Rodzice nierzadko zabraniają dzieciom samodzielnie bawić się przed domem z obawy o zdrowie swoich maluchów i ryzyko przyswojenia niepożądanych zachowań. Nieletni przesiadują pod klatką, zalegają na ławkach przeklinając i hałasując. Zaś starsi, nierzadko ich rodzice, od wczesnych godzin porannych szwendają się po okolicy pod wpływem alkoholu. Taka wizja sąsiedzkiego podwórka przeraża zatroskane mamy. Nie widzą możliwości, by rozwiązać ten problem i zmienić przykry widok z okna. Rodzice starają się wówczas ograniczyć dzieciom dostęp do tego „złego” świata. Życie w izolacji umożliwiają malcom między innymi zdobycze techniki. Czy to jest jedyne wyjście? 


Mój przyjaciel, telewizor


Zabawy na podwórku nie dostarczają dzieciom takich emocji, jak oglądanie telewizji czy zasiadanie przed monitorem. Komputer, wspaniały towarzysz w edukacji naszych dzieci często jest jedynym prawdziwym kumplem syna i córki. Jeśli nie będziemy odrywać naszych dzieci od gier i zasobów sieci oraz podpowiadać im, jak mogą aktywnie i ciekawie spędzić czas, wówczas wychowamy dzieci z głębokimi problemami psychicznymi i pogłębiającym się pogorszeniem wzroku, silnymi bólami pleców, szyi i nadgarstka. Niestety, dzieci coraz rzadziej wybierają rozrywki na świeżym powietrzu, gdyż wzorują się na rodzicach, nieświadomych, ze modelują zachowania i postawy własnych dzieci. 


Rodzice nie ufają


Paniczny strach o zdrowie własnych dzieci nierzadko blokuje rodziców, którzy dość późno decydują się pozwolić dziecku na samodzielne wyjścia na dwór. Wydłużają w nieskończoność wyjścia monitorowane i nadkontrolę, aż do chwili, gdy dziecko odczuwające tę nadopiekuńczość jako brak zaufania i problem w relacjach z rodzicami, postanowi udowodnić swoją pełną samodzielność i odpowiedzialność. Istotne, aby poznać znajomych naszego dziecka, umówić się, że wróci o określonej godzinie, otwarcie porozmawiać z dzieckiem o swoich obawach, itp. 



Przeszkadzają sąsiadom

Dzieci nie bawią się na własnych podwórkach, gdyż nierzadko rodzice otrzymują sygnały od sąsiadów, którym przeszkadza hałas towarzyszący grze w piłkę, czy innym zabawom. Uciszają maluchy, niekiedy starszą rodziców odpowiedzialnością karną i stosują inne formy wywierania wpływu. Reprezentanci społeczności sąsiedzkiej miewają krótką pamięć i zapominają o wyrazach spontanicznej aktywności i harcach, które dawniej nie były im obce. Często spotyka się deficyt empatii. 



Dzieci nie mają czasu


Gdy zastanawiamy się, czy w okolicy mieszkają dzieci, może się okazać, ze owszem, lecz w domu w zasadzie jedynie nocują. Rodzice troszcząc się o edukację swoich pociech zapewniają im moc zajęć pozaszkolnych. Rozkład dnia tak wychowywanego malucha przedstawia się następująco: pobudka, śniadanie plus bajki w telewizorze, przedszkole lub szkoła, zajęcia dodatkowe (np. sportowe, muzyczne, plastyczne, językowe), obiadokolacja z telewizją, odrabianie lekcji lub inna aktywność… nierzadko komputer, wieczorna toaleta i sen. Dzieciom brakuje czasu na szaleństwa pod blokiem czy na podwórku kamienicy, a plan ich zajęć nie uwzględnia przerwy na podwórkowe zabawy


Podwórka przeradzają się w parkingi


Innym problem jest stale zmniejszająca się przestrzeń przeznaczona dla najmłodszych. Dzieci nie mają już tyle miejsca na grę w piłkę, w klasy czy w podchody, ze względu na wzrastającą liczbę samochodów oraz sytuację na rynku nieruchomości. Parkingi zawłaszczają coraz więcej miejsca, które świetnie sprawdziłoby się jako skwer, deptak, plac zabaw. Parki i łąki, mogące wyzwolić niezliczoną ilość szalonych dziecięcych pomysłów na zabawę zamieniają się w grunty pod inwestycje i wyrastają na ich miejscu kolejne bloki. Cóż, jest to wymiar naszych czasów. Warto jednak skupić się na faktach – zabawy na zewnątrz, szczególnie w kontakcie z przyrodą, pozwolą dzieciom żyć dłużej w zdrowiu, pomagają zapobiegać otyłości depresji.





 Zapraszamy do zapisania się na nasz newsletter !

czwartek, 6 października 2011

Złość dziecka - jak ją okiełznać

Rzucanie zabawkami, popychanie, gryzienie, nagły i histeryczny płacz jako reakcja protestu, „nie, nie, nie, nie” a za moment „tak”... Znasz to?


Chwiejność emocjonalna - to codzienność w wychowaniu dziecka w wieku przedszkolnym, to czas trudny zarówno dla dziecka, jak i rodziców.
Można mu jednak wyjść na przeciw i pomóc dziecku radzić sobie z własnymi emocjami, zwłaszcza tymi mniej przyjemnymi, bawiąc się z nim w zabawy związane z emocjami. Wykorzystując najbliższą przestrzeń dziecka – muzykę, plastykę, bajki, opowiadania, możemy nauczyć dziecko sposobów radzenia sobie ze złością, które dzięki dostosowaniu do wieku i etapu rozwojowego, będą bardziej skuteczne. Takie dostosowane do wieku „magiczne sztuczki” pomogą dziecku nie tylko zrozumieć charakter złości, ale przede wszystkim będą stanowić narzędzie do radzenia sobie z nią, po które maluch może samodzielnie sięgnąć. 

Aby pomóc dziecku uporządkować świat emocji, warto wyznaczyć w domu miejsce przeznaczone na radzenie sobie ze złością. Niedawno w telewizji leciał program "Super niania(?)" i sposobem na rozładowanie emocji dziecka był "karny jeżyk". Ma być to miejsce, w którym dziecko może zostawić swoją złość, zmniejszyć ją lub twórczo zamienić w coś innego. Na początku konieczne jest aktywne zaangażowanie rodziców i zaprowadzanie dziecka na karnego jeżyka. Jeżeli maluch nie chciałby tam siadać musisz konsekwentnie go tam zanosić i sadzać mimo jego niechęci. Z czasem dziecko samo decyduje się na "odsiedzenie" swojej kary, często udaje się w nim wykształcić nawyk, że w momencie gdy się zdenerwuje, samo wie gdzie się udać i rozładować napięcie.

Jak stworzyć karnego jeżyka?
Jest dużo sposobów jak stworzyć miejsce przyjazne Twojemu dziecku. Oto kilka z nich. 


!! Pamiętaj jednak aby wytłumaczyć dziecku jak działa wybrana metoda ( jak okiełznać złość) zanim nastąpi pierwszy atak złości. Możesz sama udawać że się złościsz i co robisz w tym momencie. !!


Mieszkanie złości: do odwiedzania za każdym razem, gdy wystąpi krzyk, złość, frustracja. Najpierw w chwili dobrego humoru dziecka przygotowujemy taki kącik, opisując dokładnie, co do czego będzie służyć. Zanim nastąpi pójście dziecka do kącika, rodzice modelują swoją złość nazywając głośno, co się z nimi dzieje, a następnie głośno mówią, że idą do mieszkania złości, nazywając co tam zrobią i jak się po tym będą czuć.

Opisanie emocji: zanim zaprowadzimy dziecko do mieszkania złości, opisujemy co dzieje się z jego ciałem („widzę, że Twoja buzia się krzywi, rączki się zaciskają. To pewnie złość do Ciebie idzie. Musisz zostawić krzyk w jego mieszkaniu. Idź do kącika złości. Kiedy będziesz gotowa/y, wróć do nas, porozmawiamy”).

Malowniczy pokoik: wyklejamy na podłodze okrąg kolorową taśmą, w nim stawiamy czerwoną poduszkę oraz kredki, czerwone kartki papieru, ołówek, duży arkusz papieru i inne rekwizyty pomagające dziecku odreagować związane ze złością napięcie (tymi rekwizytami dziecko nie może się bawić, może ich używać tylko wówczas, gdy będzie w kąciku złości).

Niezbędne gadżety: Przed atakiem złości możemy również wytłumaczyć dziecku, co może zrobić ze złością:

- wbić do poduszki
- wgnieść w duży arkusz papieru
- wyrysować na kartce i przykleić jej smycz z kawałka sznurka
- wdziurkować w czerwoną kartkę i poczuć z drugiej strony jak kuje
- wdmuchać w czerwony balonik złości
- wykrzyczeć do Trąbki Krzyku (zrobionej np. z trąbki urodzinowej lub rolki po ręcznikach papierowych)


Gdy dziecko wróci z jednej ze swoich kar (mieszkania złości, karnego jeżyka, malowniczego pokoiku) , rozmawiamy z nim o tym co się stało. Ważne, by w tej rozmowie:

- opisać raz jeszcze jak dziecko wyglądało, co się z nim działo
- nazwać uczucia, które w nas wywołało zachowanie dziecka
- opisać jak byśmy chcieli aby się zachowywało na przyszłość
- wrócić z dzieckiem do (np.) mieszkania złości i „posprzątać złość” np. wyrzucić kartki z na-rysowaną złością, wyczyścić czerwony balonik, wytrzepać poduszkę itp.

Kącik złości daje dziecku przestrzeń na zabawowe poradzenie sobie z uczuciem złości. Dziecko sięgając po kredki, kolorowe rekwizyty, przedmioty wydające dźwięki, buduje w sobie przekonanie, że może sobie samo poradzić z własnymi emocjami – również tymi mniej przyjemnymi.

Dla rodziców ta zabawowa forma stanowi doskonałą bazę do przeprowadzenia rozmowy na temat emocji. Wykorzystując plastykę, muzykę, metaforę jesteśmy w stanie bardziej zrozumiałym dla dziecka językiem wyjaśnić czym jest emocja, w jakich sytuacjach ją czujemy i w jaki sposób możemy sobie z nią poradzić. I nawet ogromną złość jesteśmy wówczas w stanie oswoić i zabrać na smyczy na spacer.



Zapraszamy do zapisania się na nasz newsletter!

czwartek, 15 września 2011

ADHD - co to właściwie jest ?



ADHD - co to właściwie jest?



Na określenie tego zespołu w Polsce używane są zamienne dwa terminy: amerykański - Attention Deficit Hyperactivity Disorder, czyli zespół nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi, oraz europejski - Hyperkinetic Disorder, czyli zespół hiperkinetyczny lub zaburzenia hiperkinetyczne. Uważa się, że u podłoża ADHD leży specyficzny tryb pracy mózgu, który utrudnia dziecku kontrolowanie własnych zachowań i osłabia jego zdolność skupienia uwagi.


Charakterystyczne jest występowanie trzech grup objawów: nadruchliwości, impulsywności, oraz zaburzeń uwagi. Objawy są świetnie obserwowalne już między 5 a 7 rokiem życia, czasem nawet wcześniej. Ale niestety zdarza się, że rodzice zwracają na nie uwagę dopiero po rozpoczęciu nauki w szkole.

Bardzo ważne jest, że przy rozpoznawaniu zespołu bierze się pod uwagę dodatkowe kryterium - wpływ objawów na funkcjonowanie dziecka. Trzeba określić, w jakim stopniu objawy utrudniają dziecku życie i czy stają się źródłem problemów w domu lub szkole. Zaburzenie to ma charakter stały i ciągły, nie sposób właściwie określić jego początku. W zależności od zmian następujących w otoczeniu, na które dzieci te są szczególnie wrażliwe można jednak obserwować specyficzne nasilenie lub zmianę jakości symptomów. Przyczyny powstawania ADHD nie są do końca wyjaśnione. Badania wskazują, że największy wpływ mają czynniki genetyczne, decydujące o budowie i działaniu struktur mózgowych i sposobie przekazywania informacji w centralnym Układzie Nerwowym. Uważa się także, iż czynniki środowiskowe i psychologiczne mogą powodować zintensyfikowanie objawów oraz gorsze radzenie sobie z wyzwaniami otoczenia.

Leczenie ADHD jest procesem trudnym, wielowątkowym i nakierowane jest przede wszystkim na skuteczność i poprawę funkcjonowania dziecka w świecie. Angażuje zarówno samo dziecko, jego rodzinę jak i szkołę. Polega na ogólnie pojętej psychoedukacji, treningu behawioralnym, terapii rodziny oraz czasami wprowadzeniu farmakologii jeśli wcześniejsze metody nie przynoszą oczekiwanych rezultatów. Praktycznie bez względu na stosowane środki zaradcze nasilenie ADHD na ogół zmniejsza się wraz z wiekiem i rozwojem Układu Nerwowego. 


Zapraszamy do zapisania się na naszego newslettera!


wtorek, 6 września 2011

Witajcie na www.wszystko-dla-dzieci.blogspot.com !



Blog www.wszystko-dla-dzieci.blogspot.com został stworzony z myślą o dzieciach.


Od zawsze wiadomo, że dziecko to "oczko w głowie" w życiu każdej kobiety. Każda mama chce dbać o swoje dziecko jak najlepiej, boi się aby go nie skrzywdzić, stara się dać mu wszystko czego potrzebuje. Niestety nie zawsze wie jak to zrobić. 

Dlatego powstał ten blog dla dzieci. Młode mamy znajdą tu ciekawe artykuły, porady ekspertów oraz inspiracje do dalszej opieki nad swoimi pociechami.


Blog oferować będzie między innymi:
  •  rady jak dbać o swoje dziecko
  • co zrobić gdy dziecko zachoruje
  • ciekawe miejsca w które możesz zabrać swoje dzieci
  • rady jak wychować swoje dziecko
  • bezpieczne i edukujące zabawki
  • ciekawe i inspirujące zabawy dla dzieci
  • gry planszowe i internetowe dla dzieci



Dziecko może nauczyć dorosłych trzech rzeczy: 
cieszyć się bez powodu, być ciągle czymś zajętym i domagać się - ze wszystkich sił - tego, czego pragnie.
  - Paulo Coelho
Piąta Góra



 
       Zapraszamy do zapisania się na naszego newslettera,
                        zespół www.wszystko-dla-dzieci.blogspot.com